Wielu tego nie rozumie. Mówią: tyle energii w to wkładacie, a potem was wyrzucą. I co z tego? My świetnie zdajemy sobie sprawę, że to tymczasowe. Tylko, po co się tym przejmować? Lepiej działać.
Dlatego nie rozumiem, o czym mówi jeden z dziennikarzy, którego spotykam w jednym z piękniejszych tutaj pomieszczeń. Słońce wpada przez półkoliste okna i drzwi balkonowe, a on docieka. – Ale co o tym sądzisz, tak naprawdę? Czy myślisz, że to bezpieczne? Nie sądzisz, że najpierw powinni zrobić porządny remont, a dopiero potem zapraszać ludzi na otwarcie?
Uciekam do Sali balowej, gdzie trwa wykład o bitcoinach. Marcin z HakerSpace tłumaczy "dlaczego wymysł szalonego informatyka znalazł się obok najbardziej popularnych systemów monetarnych”. Dowiaduję się, że w Berlinie jest ulica gdzie w tej wirtualnej walucie można zapłacić w prawie każdym sklepie, a obsługa takiego konta, to standardowa usługa w Windows Phone 8.
Poczytaj mi mamo
Sylwia opowiada mi o "Słonecznym pokoju”. To miejsce, gdzie będą się odbywać spotkania pod hasłem wolność, ale w szerokim tego słowa znaczeniu. Będzie o szkołach demokratycznych (właśnie się taka otwiera w Poznaniu) i obowiązkowych szczepieniach dzieci (czy rzeczywiście powinny być obowiązkowe?). Piętro wyżej zostanie uszyta 2,5-metrowa lala (jest potrzebna na warsztaty w dziećmi).
– Każdy może do nas przyjść ze swoim pomysłem i znajdzie tu swoje miejsce – zapewniają dziewczyny.
Sylwia jest artystką, aktywistką i mamą. Chce zmieniać sposób myślenia mieszkańców Lublina. – W Warszawie jak staniesz z wózkiem przy schodach, to trzy osoby cię zapytają, czy pomóc. A w Lublinie? Stoisz na przystanku, podjeżdża autobus, i cały tłum pcha się na ten twój wózek.
A na piętrze galeria
Kolejne piętro zajmuje m.in. Brain Damage Gallery. Na ścianach zdjęcia "Miasto oczami writerów” (artystów graffitti): Boston, Nowy York, Budapeszt…
Tu sytuację ogarniają Martyna i Dominika. Na balkonie uświadamiają mi, że to nie jest ich pierwsza wystawa. – W zeszłym roku Na First Floorze mieliśmy grupę ze Szwecji. Dwa lata temu w Zachęcie "Graffitti vs. Streetart”.
Pytam, czy tu też jest tak, że każdy artysta "może tu przyjść i znajdzie swoje miejsce”. Dziewczyny chwilę się zastanawiają. W końcu mówią, że to duża przestrzeń, trzeba zapełnić trzy pomieszczenia. Miejsce jest, ale dla wielu.
Znów w górę drewnianymi schodami. Tu też będą zdjęcia. Czarno-białe kadry z wnętrz tej kamienicy. Marta sama mnie zaczepia.
– Jesteś z gazety?
– Tak. Czyje to zdjęcia? – pytam.
– Mojej koleżanki, Agnieszki Gałązki – pada odpowiedź. W jej głosie słyszę dumę.
Delfiny atakują
– O co najczęściej pytają? O to, czy naprawdę można zadać każde pytanie. Mówię, że tak. Słyszę wtedy "to ja się muszę jeszcze zastanowić.” Inni są zachwyceni: "O, jaki klimat!” – tłumaczy. - Na razie to głównie klimat i wiele pomysłów. I dużo pracy, choć jeszcze więcej przed nami. Ale jest nadzieja, że będzie to miejsce dla wielu różnych freaków. Gdzie różne inicjatywy stworzą metaspołeczność
Petros reprezentuje Freelab. A Freelab niedługo organizuje szkolenie z uprawy konopi ("Tych legalnych, oczywiście”). I właśnie uruchomił Kropotkin Cafe. – Każdy może przyjść, zrobić sobie kawę i coś do jedzenia. W zamian coś wrzucić, albo coś zostawić.
Gdy nie udziela informacji, pisze. Właśnie powstaje opowiadanie S-F o zmilitaryzowanych delfinach, które w rajdzie odwetowym szarżują japońską wyspę. Najpierw powstanie gra z ludźmi z Fanstasy Crew, potem wersja wirtualna.
– Kodowaniem zajmą się bracia hakerzy – tłumaczy. – To, co robimy, to jak tworzenie parku technologicznego pełnego start-upów, tylko nagroda jest inna. Nie finansowa.
Cicha 4
Źródło: pl.squat.net